Głuchy huk przebił cząsteczki zalegającej w całym
mieszkaniu ciszy. Upadła na zimne łazienkowe kafelki, uderzając głową o rant
szafki. Niewielka buteleczka, uwolniona z uścisku rozbiła się o podłogę,
pozostawiając na niej małe kawałki pomarańczowego szkła. Białe tabletki
rozsypały się po całej powierzchni, mieszając się z ostrymi odłamkami. Z
bladego czoła zaczęła sączyć się rdzawa krew, która po upływie kilku chwil
utworzyła wokół niej karminową kałużę.
Szybkim krokiem wbiegł po drewnianych schodach. Silnym
ruchem popchnął metalowe drzwi, wchodząc do mieszkania. Rozejrzał się dookoła
nie napotykając ani jednej żywej duszy. Sprawdził poszczególne pomieszczenia,
które również były opuszczone. Już chciał wybiec na klatkę schodową, gdy
przechodząc przez wąski korytarz, nadepnął na kilka drobnych pastylek.
Zmarszczył brwi, nie wiedząc o co chodzi. I w tym momencie spojrzał w prawo. W
uchylonych drzwiach łazienki zobaczył rdzawą krew. Poczuł przyspieszone bicie
serca. Niepewnie wślizgnął się do pomieszczenia i … zamarł. Jej kruche ciało
leżało bezwładnie na niebieskich płytkach, wśród odłamków szkła. Kruczoczarne
włosy pozlepiane krwią, burzą okalały jej bladą twarz. Pod przymkniętymi
powiekami dostrzegł sine zaokrąglenia. Szkarłatna ciecz, spływała po jej
papierowym ciele
-Livia!-
krzyknął, rzucając się w jej kierunku. Jednym ruchem wyciągnął z kieszeni
telefon, wybierając numer na pogotowie. Nie wiedział dokładnie ile czasu minęło
nim usłyszał sygnał karetki tuż pod kamienicą. Szarpał za jej kruche ramiona,
starając się przywrócić jej przytomność. Bezsilnie wpatrywał się w jej wygięte
bólem usta, zakładając kosmyki długich włosów za ucho. Ze łzami w oczach
szeptał, że nie może się poddać, że zaraz wszystko będzie dobrze. Usłyszał ciężkie kroki i krzyki sanitariuszy.
Chwycił jej bezwładną dłoń, całując fakturę alabastrowej skóry.
- Nie
zostawiaj mnie... - Po tych słowach został odsunięty przez ratowników. Z
kąta łazienki pusty wzrokiem obserwował ich żmudne zmagania.
- Nie
zostawiaj mnie Livia. Proszę.
Chwile. Nasze życie składa się z
serii chwil. A każda z nich jest podróżą do samego końca. Pozwól im odejść.
Pozwól im wszystkim odejść.*
*Now is good
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz